Weryfikacja informacji i krytyczne myślenie pomagają strzelcowi podejmować lepsze decyzje.

Portal ogłoszeniowy z bronią palną, czarnoprochową i pneumatyczną

Boksy reklamowe Ad 1. 1-4

LifeGun.pl
Jak stworzyć dobre i skuteczne ogłoszenie
Co lepiej wybrać, Licytację czy Kup Teraz?
PortalStrzelecki.pl

Weryfikacja informacji i krytyczne myślenie pomagają strzelcowi podejmować lepsze decyzje.

Weryfikacja informacji i krytyczne myślenie pomagają strzelcowi podejmować lepsze decyzje.

Weryfikacja informacji i krytyczne myślenie pomagają strzelcowi podejmować lepsze decyzje.-->

W książce Maryann Karinch „Podręcznik antymanipulacji” możemy znaleźć następujący fragment: „Sprawdzając prawdomówność źródła, trzeba ustalić powód, dla którego dana osoba gotowa jest udostępnić nam kluczowe dane. Czy liczy na łatwy zarobek? Chce dać komuś nauczkę? Pragnie nam zaimponować? Próbuje zminimalizować wymianę informacji”?

Świat strzelectwa bojowego, a zwłaszcza obronnego, jak mało co w otaczającej nasz rzeczywistości, oparty jest na założeniach. Dane, które stanowią podstawę takich, czy innych koncepcji treningowych, zwykle bazują na przykładach anegdotycznych, a w najlepszym razie powierzchownie i błędnie interpretowanych informacjach, które już na etapie ich gromadzenia wprowadzają w błąd. Sztandarowym przykładem może tu być LEOKA, które zdaje się stanowi jedyną, sensowną bazę dotyczącą użycia broni w warunkach innych, niż wojenne. Oczywiście zdaje sobie sprawę z wielu pomniejszych statystyk. Na przykład gromadzonych przez poszczególne departamenty policji w USA. Nie przychodzi mi jednak do głowy nic tak dużego i równie kompleksowego, jak LEOKA.

Analizując i tworząc założenia szkoleniowe, zwykle brane są pod uwagę trzy główne czynniki. Czas trwania zdarzenia, celność strzałów oraz dystans, na jakim zdarzenie miało miejsce. Czynnikiem dominującym we wszelkich koncepcjach jest ostatni ze wspomnianych parametrów – dystans. Ktoś nie słyszał o mitycznych już trzech metrach, na których rzekomo ma się rozgrywać lwia część strzelanin? Oczywiście, każdy słyszał. Problem z tym faktem jest jednak taki, że to nie do końca prawda. Ten popularny „fakt” zaczerpnięty głównie ze wspomnianej statystyki, nie uwzględnia, że LEOKA podaje dystans zakończenia strzelaniny. Nie mówi nic o dystansie jej rozpoczęcia czy zmianach w trakcie przebiegu. Już na początku można zauważyć, że wartość końcową statystyki będą zniekształcać sytuacje typu „ambush”. Pogłębioną analizę zdarzeń prezentowanych między innymi w LEOKA oraz danych różnych departamentów policji w USA, prezentowałem już kiedyś na łamach Street Tactics. Podobne, niewłaściwie lub w ogóle niezweryfikowane założenia znajdujemy na każdym kroku. „Jak sześć sztuk w magazynku nie wystarczyło, to i piętnaście będzie za mało”, „w strzelaninie nie będziesz w stanie celować”, „szybkie dobycie i pierwszy strzał są najważniejsze”, „zamek zwalniaj nakładką, bo będziesz miał upośledzoną motorykę”, „na pewno zareagujesz instynktownie”.

Takie i wiele innych utrwalonych, aczkolwiek niepopartych konkretnymi danymi twierdzeń, zapewne słyszał każdy, kto spotkał się z tematyką strzelectwa obronnego. Sam, również na początku trenowałem, bazując na tych „uniwersalnych” prawdach. Z czasem coraz częściej zaczynałem sobie zadawać pytania, a odpowiedzi na nie, były nadzwyczaj zaskakujące. Otóż zaczęło się okazywać, że o ile jakieś umocowanie w rzeczywistości większość tych twierdzeń ma, to bynajmniej nie można mówić o regułach, a wszystko zasadza się na epizodycznych i anegdotycznych przesłankach.

 

Dlaczego o tym mówię ?

Ten przydługi wstęp miał na celu zrobić podbudowę pod jedno zdanie. Mianowicie pod to, że weryfikacja i krytyczne myślenie pomaga podejmować lepsze decyzje. Decyzje, które stanowiąc podstawę kierunku rozwoju treningu umiejętności odpowiedzialnych za ochronę życia, są newralgiczne.

Jedną z lepszych refleksji, jakie miałem, analizując docierające do mnie informacje od różnych instruktorów, ze źródeł pisanych i zasłyszanych na strzelnicach „prawd”, jest konkluzja, że najlepszą drogą są fundamenty. Rozbieżność, stronniczość i anegdotyczność przedstawianych opini była tak duża, że nie pozwalała bynajmniej na przyjęcie czegokolwiek za pewnik. To natomiast prowadziło do prostego wniosku – oprzyj warsztat o dobre fundamenty, a wszystko co będziesz robił, wszystko czego będziesz się uczył, wzniesie się na zupełnie inny poziom jakości.

 

Fundamenty.

Przykład dystansu strzelanin jest „gorący”, kruszy się o niego kopie, aczkolwiek strzelecki mainstream przyjmuje dosyć gładko tezę o trzech metrach i jest w nim ona mocno zakorzeniona. Gdy zadałem sobie pytanie na temat prawdziwości owej, okazało się, że nie jest to takie pewne a „lwia część” to realnie około sześćdziesiąt. Efektem tych rozważań był tekst, o którym wspominam.

Czy wpłynęło to na mój trening? Nie, ponieważ wówczas był on już oparty o zupełnie inne założenia. Jakie? Doskonale już rozumiałem, że nie należy dopasowywać swojego strzelania do sytuacji, w której „chcielibyśmy” się znaleźć. Należy budować warsztat uniwersalny. W przeciwnym razie to, co nazywamy „umiejętnościami walki bronią palną”, stanie się bardziej niebezpieczną iluzją. Niebezpieczną dla broniącego się, jak i dla otoczenia.

Na czym można oprzeć warsztat uniwersalny? To banalne. Na fundamentach. Na solidnych i nudnych fundamentach. Te zostaną z nami na zawsze i poniosą za sobą jakość, niezależnie od kontekstu, w którym zostaniemy postawieni. Umiejętność dobycia broni, celowania, pracy na spuście, kontroli w szybkim strzelaniu. To esencja strzelania. Osoba biegła w powyższych, poradzi sobie dostatecznie dobrze w różnych okolicznościach. Przynajmniej na poziomie strzeleckim. Aspekt mentalny to temat na zupełnie inną rozmowę.

Ktoś, kto zbudował w sobie poczucie bycia dobrym, bazując na niewymagających technikach strzelania w niewielkim dystansie, nie poradzi sobie w żadnej sytuacji. Zmień moje zdanie, jeżeli potrafisz.

Oczywiście łechtanie ego i natychmiastowa gratyfikacja wynikająca ze strzelania w sposób niewymagający żadnych jakościowych umiejętności kusi. To jednak tylko gra pozorów. Miła dla ego. Niebezpieczna dla użytkownika. Odradzam wycieczki w tych kierunkach, jeżeli traktujemy strzelanie cokolwiek poważniej niż weekendową rozrywkę. Oczywiście każdy do rozrywki ma prawo. Nie stanowi to żadnego problemu, tak długo, jak strzelec świadom jest ułomności wynikających z takiego stanu rzeczy.

Niestety. Mam wrażenie, że wiele osób unika strzelania solidnych, prostych fundamentów, ze względu na łatwość weryfikacji, która może szybko rozbić w pył fasadę bojowości.

Czy wynika to z braku weryfikacji docierających do nas informacji i w związku z tym tworzenia błędnych założeń? Zapewne częściowo tak.

 

Źródła.

Mało jest tak bardzo opartych na autorytecie jednostki branż, jak strzelectwo „obronne”. Instruktor staje się wyznacznikiem kierunku, za którym podąża uczeń. To normalne i jak najbardziej zdrowe, przynajmniej tak długo, jak zachowana jest zasada weryfikacji w różnych miejscach, o czym wcześniej wspomniałem. Dwa, trzy, czasem więcej źródeł tej samej tematyce, to absolutne minimum, aby móc mówić o jakimkolwiek kompleksowym oglądzie zagadnienia. Weryfikujcie swoje źródła, odwiedzajcie różnych instruktorów. Sam na swojej drodze spotkałem wielu szarlatanów strzelectwa i jedynie garstkę wybitnych fachowców.

Pozostaje jeszcze druga strona medalu. Nie tylko wiedza przekazywana od instruktora do kursanta powinna być przez odbiorcę weryfikowana. Weryfikacji winna również podlegać wiedza instruktora, której dokonuje samodzielnie, w oparciu o nowe dane. To, że ktoś uczy danej czynności w niezmieniony sposób od wielu lat, nie oznacza bynajmniej, że nic w tej kwestii się nie zmienia. Strzelectwo bezustannie się zmienia. Sprzęt się zmienia. Taktyka się zmienia. Nasza zdolność analizy danych ulega zmianie.

Napisałem kiedyś, że wiedza sprzedawana na kursach ma swoją datę ważności. Podpisuję się pod tym oburącz, a im dłużej jestem w strzelectwie, tym bardziej przekonuję się, że krótszą niż sądziłem. To jak tam panowie instruktorzy? Chcielibyście, aby od jutra w waszym lokalnym markecie połowa produktów na półkach była przeterminowana?

 

Podsumowanie:

Nie chcę wam nic kazać. Chcę, abyście znaleźli drugie źródło, trzecie źródło, a następnie budowali doświadczenie i wkładali opinie w jego kontekst. Pojedyncze, nieweryfikowane źródła mogą być niebezpieczne. Zwłaszcza jeżeli opieramy na nich swoją samoobronę. Uczmy się kompleksowo i jakościowo, nawet jak to zajmie czas i jest mało spektakularne. W przeciwnym razie będziemy tkwić w niebezpiecznej iluzję przygotowania.
 

Do zobaczenia na strzelnicy.

 

Marek / Street Tactics


Marek Mitura - założyciel i właściciel firmy szkoleniowej Street Tactics (Facebook: Street Tactics). Od wielu lat czynny szkoleniowiec i zawodnik wielu zawodów strzeleckich.