Porozmawiajmy o mechanicznych przyrządy celowniczych, które nadal mają się całkiem nieźle.

Portal ogłoszeniowy z bronią palną, czarnoprochową i pneumatyczną

Boksy reklamowe Ad 1. 1-4

 
Porozmawiajmy o mechanicznych przyrządy celowniczych, które nadal mają się całkiem nieźle.

Porozmawiajmy o mechanicznych przyrządy celowniczych, które nadal mają się całkiem nieźle.

Są tacy, co strzelają bez przyrządów, inni wieszczą rychły ich koniec w związku z rozwojem kolimatorów, jeszcze inni fanatycznie wielbią te dwa kawałki metalu, bądź o zgrozo plastiku. Tymczasem mechaniczne przyrządy celownicze wciąż trwają i mają się całkiem nieźle. Porozmawiajmy o nich nieco szerzej.

Sprawa wydaje się prosta i przez wielu jest trywializowana. Ot muszka i szczerbinka. O czym tu gadać? Nie mniej, gdy zagłębimy się w temat, niemal jak w każdej dziedzinie życia, okazuje się, iż stoi za nim solidna porcja wiedzy, którą warto przyswoić. Produkowane są różne typy przyrządów mechanicznych do broni krótkiej, mające za zadanie korespondować ze stawianymi przed nimi wymaganiami. Stosowane są różnorodne technologie produkcji, rozwijane projekty poprawiające funkcjonalność, wykształciły się standardy nomenklatury. Z głównymi zagadnieniami dotyczącymi wciąż najpopularniejszej technologii celowania z broni strzeleckiej, dziś was zapoznam. Zapraszam!

 

Przyrządy nie strzelają

Na początek warto zrozumieć fundamentalną kwestię. Najlepsze przyrządy nic nie dadzą, jeżeli technika strzału będzie nędzna. Dobre przyrządy, mądrze zaprojektowane i solidnie wykonane z pewnością pomogą, przyspieszą proces i dadzą rękojmię zaufania. Bynajmniej jednak nie zrekompensują technicznych niedoborów warsztatu strzelca. Nadmierne pokładanie nadziei na poprawę celności, szybkości i powtarzalności strzelania w technologii celowania, niezależnie czy będą to przyrządy mechaniczne, czy kolimator, to myślenie życzeniowe. Zaczynamy od nauki strzelania. Następnie świadomie udoskonalamy posiadaną broń. Dobre przyrządy są ważne, ale nie zastąpią indywidualnych umiejętności strzelca.

 

Historia

To jak ważne jest celowanie, zrozumieli już nasi przodkowie. W toku użytkowania i rozwoju broni palnej zauważyli oni, że jednak lepiej celować, niż jak dotąd, strzelać w kierunku przeciwnika salwą z nadzieją, że się uda. Robiąc długą historię krótką, cofniemy się jedynie do XV wieku. Wtedy możemy doszukiwać się pierwszych przyrządów celowniczych. Były one częścią broni nazywanej „hackbut”. W języku polskim „hakownica”. Bardzo przypominały współczesną muszkę i szczerbinę. Rozwiązanie to nie stało się jednak standardem i w kolejnych stuleciach rozwoju broni strzeleckiej, mieliśmy wiele przykładów konstrukcji pozbawionych przyrządów celowniczych. Im bliżej czasów współczesnych, tym powszechniejsze stawały się przyrządy mechaniczne. Pod koniec XIX wieku świat ujrzał pierwsze celowniki optyczne, które na szerszą skalę zostały zastosowane dopiero na frontach I wojny światowej.

Załóżmy jednak, że skupimy się na okresie nieco bardziej współczesnym i konstrukcjach broni, którym co do sedna swej istoty, bliżej do współczesnych rewolwerów i pistoletów. Mam tu na myśli wiek XX. Czasy takich konstrukcji jak Colt 1911, Browning Hi-power, P08 Luger, S&W MP Revolver, czy kultowa CZ75. Wszystkie te konstrukcje łączy jeden mianownik – mechaniczne przyrządy celownicze. Nieco miniaturowe, kiepsko widoczne, co ciekawe w układzie „U Notch”, o czym wspomnę później.

Cały XX wiek, okres największego rozwoju technologicznego broni strzeleckiej, towarzyszyły nam mechaniczne przyrządy celownicze. Dziś, gdy niemal ćwierć XXI wieku za nami, wciąż mamy je zamontowane na pistoletach i rewolwerach. Przeszły jednak długą drogę od prostych, montowanych na stałe, metalowych „klocków”, po przemyślane i różnorodne konstrukcje. Mnogość opcji, rozmiarów, typów i skomplikowania nazewnictwa, może początkującego strzelca przyprawić o zawrót głowy. Spróbujmy to nieco usystematyzować.

 

Celowanie

Nim zaczniemy rozmawiać o technicznych aspektach budowy i funkcjonowania przyrządów, warto przypomnieć, jak na nie patrzymy. Budowa ludzkiego narządu wzroku umożliwia utrzymanie głębi ostrości na jednym planie. Celowanie przy pomocy „mechaników”, to zgranie ze sobą trzech głębi. Szczerbiny, muszki oraz celu. Wybór planu, na którym skupiamy ostrość, determinuje stopień trudności celu. Można przyjąć, że cele mniejsze, bardziej odległe, wymagające dużej precyzji, ostrzeliwujemy, korzystając ze skupienia twardego. Wzrok skupiamy na muszce, której kontury zgrywamy z krawędziami szczerbiny i rozmytym celem. Do celów bliższych, ostrzeliwanych z dużą intensywnością, bardziej odpowiednie będzie skupienie miękkie. Polega ono na utrzymaniu zgranego zestawu przyrządów celowniczych, ale z zachowaniem ostrości patrzenia na trzecim planie, czyli naszym celu. To bardziej naturalne celowanie stanowi namiastkę tego, co oferują kolimatory.

 

Sposoby ustawiania

Gdy już wiemy, w jaki sposób patrzeć na przyrządy, warto zrozumieć, jaka jest korelacja pomiędzy punktem celowania a punktem uderzenia pocisku. Ta natomiast zależy od dystansu od celu oraz sposobu ustawienia przyrządów. Oczywiste jest, iż linia celowania jest nieskończenie długą prostą. Natomiast tor lotu pocisku to parabola. Choć gołym okiem tego nie widzimy, to przyrządy wymuszają delikatne zadarcie lufy do góry. Wystrzelony pocisk wspina się nieznacznie, a w pewnej odległości zaczyna opadać. Zmianami w obrębie przyrządów możemy zarządzać wspomnianą wyżej korelacją.

W anglojęzycznej nomenklaturze wykształciły się dwa popularne skróty, z którymi prędzej czy później się zetkniecie. Są to POA i POI. Kolejno Point Of Aim (punkt celowania) oraz Point Of Impact (punkt trafienia).

Mechaniczne przyrządy celownicze są zwykle ustawiane w trzech popularnych wzorach:

Combat sight picture

W tej konfiguracji, na określonym dystansie, punkt trafienia zgodny jest ze środkiem muszki, gdy ta w zgranym zestawie zasłania cel.

6 o’clock hold

Ten sposób ustawienia przyrządów charakterystyczny jest dla precyzyjnego strzelectwa sportowego. Przyrządy ustawiane są tak, aby zgrane pod celem (przykładowo czarne pole w tarczy TS2) dawały punkt trafienia idealnie w środku tarczy. Biała przestrzeń pod czarnym punktowanym polem ułatwia precyzyjne zgranie przyrządów wynikające z dobrego kontrastu.

Center hold

Jest to moja ulubiona metoda, która polega na celowaniu w ten sposób, że górna krawędź zgranych przyrządów określa POA i POI.

Oczywiście POA i POI w ogromnej większości nowoczesnej broni mogą być regulowane. Niektóre zestawy posiadają nastawną szczerbinę, przesuwającą się zarówno w pionie, jaki i poziomie. Jest to jednak rozwiązanie kierowane raczej dla sportowców. W użyciu służbowym czy obronnym nadmiar wrażliwych, regulowanych mechanizmów może być niepożądany. Osobom w ten sposób używającym broni, pozostaje żonglowanie wysokością stałych zestawów.

Dla lepszego zobrazowani tematu podam przykład fabrycznych przyrządów z Glocka. Pomijając regulowane szczerbiny, mamy też do wyboru stałe szczerbiny o różnych wysokościach, które zmieniają POI. Standardowo montowana jest szczerbina o wysokości 6,5 mm, choć nie jest to regułą, gdyż na przykład modele 31 i 32 miały montowaną szczerbinę o wysokości 6.9 mm. Przyjmując jednak, że mówimy o tej standardowej szczerbinie to POI możemy spodziewać się gdzieś w okolicy 25 metrów. Wyższa szczerbina przeniesie POI dalej, a niższa bliżej. Na glockowskich szczerbinach znajdziecie oznaczenie w postaci wytłoczonych kresek. Wskazują one ich wysokości a co za tym idzie sugerują POI.

 

Główne typy i kategorie

Stałe przyrządy mechaniczne

Większość zestawów to zestawy stałe, choć za tak naprawdę stałe można uznać te, które występowały w starszych konstrukcjach i były integralną częścią zamka. W tym momencie jest to już przeżytek i broń fabrycznie przygotowywana jest to użycia aftermarketowych produktów. Obecnie najczęściej „stałe” mówi się na przyrządy, które nie posiadają regulacji szczerbiny.

Regulowane

Domeną przyrządów głównie sportowych jest regulacja poprzez zmiany ustawienia szczerbiny. Ta może odbywać się poprzez jej podniesienie i obniżenie oraz przesunięcie w bok, bez konieczności przesuwania w gnieździe. Daje to dużą możliwość regulacji zgodnie z wymaganiami strzelca, ale zwiększa wrażliwość sprzętu na uszkodzenia mechaniczne.

Z systemem znaków

Producenci tworzą różne kombinacje znaków malowanych na muszce i szczerbinie. Mają one za zadanie ułatwić zgranie zestawu i szybkie rozpoczęcie strzelania. Cała zabawa opiera się o tworzenie kontrastów ułatwiających oku akomodację. Wychodzi to różnie a idea jest wątpliwa, biorąc pod uwagę fakt, iż konstrukcja oka promuje szybsze zauważanie kształtów niż kolorów. Przykładem kompletnego fiaska są przyrządy w Glocku i ich popularne „wiaderko”. Abstrahując już od faktu, iż projekt jest dziwaczny i tworzy tendencję do strzelania ponad cel, to dodatkowo kompletnie rozmywa odcięcie pomiędzy muszką a szczerbiną. To wydatnie wydłuża proces celowania. Dosyć popularny jest system trzech kropek. Ich ułożenie w linii powoduje zgranie zestawu. Możemy również znaleźć mniej ortodoksyjne projekty, jak na przykład komplety od Nightfision, gdzie dwie kropki występują w orientacji pionowej.

Światłowody

Znów są to przyrządy inspirowane sportem i dążeniem do możliwe szybkiego zauważania oraz zgrywania zestawu. Posiadają one światłowód o wysokiej jasności, zamontowany w muszce oraz zazwyczaj jednokolorową szczerbinę. W mojej ocenie to obecnie najszybsza i najlepsza opcja mechanicznych przyrządów celowniczych. Trzeba się jednak liczyć z faktem, iż światłowody lubią wypadać. Bynajmniej jednak nie uniemożliwia to celowania.

Przyrządy nocne

Pora na tematy nieco bardziej kontrowersyjne. Przydatność przyrządów nocnych, wyposażonych w trytowe kapsułki w muszce i szczerbinie, podnoszona jest co jakiś czas. Długo szukałem informacji na temat jakichkolwiek udokumentowanych pozytywnych skutków stosowania tego rodzaju przyrządów. Nie znalazłem. W mojej ocenie jest to konstrukcja alogiczna. Sugeruje strzelanie w ciemności, co z natury rzeczy uniemożliwia identyfikację celu. Zakładając użycie latarki, światło emitowane przez tryt traci jakiekolwiek właściwości i przyrządy znów stają się zwykłe, czarne. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacje strzelania bez latarki, w półmroku, do zidentyfikowanego celu. Jest to jednak wyjątkowo wąskie okno pracy, które nie uzasadnia sekciarstwa, jakim obrosły popularne „tryty”.

Warto również wspomnieć o przyrządach z fluorescencyjnymi znakami, które są w mojej ocenie wynalazkiem groteskowym.

Przyrządy wysokie

Do niedawna kojarzone głównie z użyciem w połączeniu z tłumikiem dźwięku. Obecnie nabierają rozpędu, w związku z popularyzacją kolimatorów. Chcąc utrzymać alternatywne, dla wciąż rozwijającej się technologii kropek, źródło celowania – montujemy podwyższone przyrządy. Są one widoczne w konie kolimatora i pozwalają awaryjnie celować. Dobór ich wysokości zależny jest od wielu czynników, takich jak model kolimatora czy sposób osadzenia na zamku. Warto dokładnie wszystko pomierzyć przed zakupem przyrządów. Ogólnie rzecz ujmując, możemy poruszać się w trzech wysokościach:

a. Abosolute cowitness. Przyrządy sięgają środka okna kolimatora, co uważam za nieporozumienie, gdyż wyłączamy większość pola widzenia.

b. 1/3 cowitnes. Przyrządy sięgają jednej trzeciej wysokości okna.

c. Lower 1/3 cowitnes. Przyrządy sięgają minimalnie ponad krawędź okna kolimatora.

Zwróćcie uwagę na dwie istotne kwestie. Po pierwsze przyrządy powinny być jednokolorowe. Całe czarne. Nie chcemy przed oczami różnokolorowej choinki. Kropka jest naszym znakiem celowniczym. Przyrządy to jedynie zapas. Po drugie nie zerujcie kropki do krawędzi przyrządów. Negatywnie wpłynie to na wasz POI na większej odległości. To jednak temat na inną rozmowę.

 

Porozmawiajmy o szczerbinie

Szczerbiny mają swoje kształty, rozmiary, sposoby montażu i kontrowania. Nie warto tego roztrząsać, gdyż materiału jest ogrom. Należy jednak znać trzy popularne wzory wycięcia w szczerbinie, które łączymy z muszką.

U-notch. Nacięcie na muszce w kształcie litery „U”. Rozwiązanie to zyskało ostatnio na popularności. Bynajmniej jednak nie jest nowe. Rzekłbym, że jest prastare. Jak spojrzycie na projekty pierwszych modeli 1911, czy innych pistoletów i rewolwerów z pierwszej połowy XX wieku, znajdziecie tam U-notch. Propagatorem tego rozwiązania był na przykład Jeff Cooper. Obecnie ta metoda projektowania szczerbiny, ze względu na domniemaną poprawę szybkości zgrania przyrządów, zaczyna dominować w zestawach projektowanych dla broni służbowej i przeznaczonej do samoobrony.
Squere – notch. Jak nietrudno się domyśleć, mowa jest o prostokątnym nacięciu. Zaryzykuję tezę, że obecnie najpopularniejszym i moim ulubiony, aczkolwiek jedynie w połączeniu z wąską muszką.

Y-notch. Najmniej popularna metoda nacinania szczerbiny. Dolna część wcięcia pozostaje prostokątna, natomiast w górnej cięcie rozchodzi się na boki, podobnie jak ramiona litery „Y”. Przykładem przyrządów tego typu może być projekt od Franka Proctora. Taka konstrukcja ułatwia poprawienie zgrania przyrządów, jeżeli pojawi się problem właściwego wyśrodkowania muszki. Łatwiej jest zorientować się z której strony powinna nastąpić korekta. Nie mam niestety dużego doświadczenia z tym projektem. Niebawem trafi on na testy i być może zostanie moim ulubionym. Zobaczymy.

 

Porozmawiajmy o muszce

Obecnie muszki są elementem wymiennym broni. Wsuwane w przygotowane gniazdo lub dokręcane śrubą, mogą być łatwo wymienione. Muszki stanowiące część zamka, bądź jak w pierwszych Glockach „zaklepywane” od środka, to coraz rzadszy widok. Na temat urozmaiceń instalowanych w muszkach wspominałem już nieco wyżej. Od prostych malowań, przez światłowody na trytowych kapsułkach kończąc. Wszystko to możemy na nich spotkać. Dobór tego co najlepsze, pozostawiam wam. Moje zdanie już znacie. Chcę jednak zauważyć, iż z moich doświadczeń wynika, że znacząco lepiej sprawdzają się muszki wąskie. Zapewniają one większą precyzję w strzelaniu i ułatwiają zgrywanie w orientacji horyzontalnej. Muszki szczelnie wypełniające nacięcie w szczerbinie, potrafią utrudniać zidentyfikowanie i korektę poprzecznego błędu celowania.

Idea stojąca za poszerzaniem muszki, mówi o łatwości zauważenia dużego, kontrastującego malowania i przewagach w „życiowych” zastosowaniach takiego rozwiązania. Cóż, być może, Osobiście nie zauważyłem takiej prawidłowości. Natomiast spadek celności i problemy z idealnym zgraniem przyrządów owszem. Przykładem może tu być przesiadka z Tricjicon HD na HD XR. Jedne od drugich różnią się wymiarami muszki. Jest to kolejno 0.144x0.268 i 0.122x0.283 cala. Ta minimalna różnica wymiarów wydatnie podnosi łatwość i celność strzelania. Zostawiam pod rozwagę.

Kwestia, o której nie wspomniałem, a która istotna jest zarówno w kontekście muszki jak i szczerbiny, to mające za zadanie zapobiegać refleksom świetlnym, poprzeczne nacięcia. Detal wskazujący na jakość projektu.

 

Podsumowanie

Oczywiście powyższy, przydługi wpis nie wyczerpuje tematu, a jedynie zahacza o najważniejsze wątki, podstawowe pojęcia i zależności. W tak trywialnych zdawać by się mogło narzędziach, tkwi ogrom możliwości i zmiennych. Im bardziej zaczynami się w coś zagłębiać, tym większą skalę powierzchowności własnej wiedzy odkrywamy.

Paul Markel założyciel akademii Student Of The Gun, powiedział kiedyś, że dobre przyrządy celownicze mają być sygnałem do startu. Ciężko o lepszą definicję. Podpisuję się pod tym oburącz. Dobre przyrządy celownicze, poza oczywistymi atutami jak niezawodność, muszą być przede wszystkim dobrym starterem strzelania. Dobrym to znaczy takim, który zobaczymy szybko, równie szybko zgramy i z zadowalającą dokładnością będziemy śledzić w trakcie strzelania. Takich przyrządów zawsze szukam dla swojej broni i używanie takich wam polecam.
 

Do zobaczenia na strzelnicy.

Marek / Street Tactics


Marek Mitura - założyciel i właściciel firmy szkoleniowej Street Tactics (Facebook: Street Tactics). Od wielu lat czynny szkoleniowiec i zawodnik wielu zawodów strzeleckich.