Boksy reklamowe Ad 1. 1-4
MRDS a wszystko, co związane z tematyką

Kolimator na pistolecie jest całkowitym odwróceniem gry w „low light”. Zmienia wszystko. Diametralnie podnosi łatwość, intuicyjność i celność strzelania z użyciem latarki. Zarówno tej zintegrowanej z bronią (WML – ang. weapon mounted light), jak i latarki zewnętrznej, ręcznej. Poziom łatwości percepcji otoczenia, celu i samego procesu celowania, jest w zasadzie trudny do zestawienia z przyrządami mechanicznymi. A to wszystko tylko w kontekście białego światła. W tematach związanych z użyciem noktowizji wchodzimy na jeszcze wyższy poziom. Nie mniej jest to kwestia u nas wciąż bardzo egzotyczna i nie będę jej tutaj poruszał. Skupię się natomiast na przedstawieniu wam dlaczego „low light” jest trudne, ale bardzo ważne oraz dlaczego MRDS-y są darem niebios skokowo ułatwiającym poruszanie się w tym nieprzyjaznym środowisku. Zapraszam!
Idea MRDS
Podwaliną powstania kolimatorów była potrzeba, przeciwdziałania anatomicznym ułomnościom ludzkiej fizyczności. Ta sama pierwotna potrzeba, która pchała nas do wynalezienia koła, łódki, motyki czy samolotu. Nie potrafmy latać, pływamy kiepsko, a noszenie ciężarów nam nie służy, stąd potrzeba wynalezienia przedmiotów z poprzedniego zdania. Podobnie sprawa ma się z kolimatorami. Nasze oczy nie są stworzone do skutecznej walki przy użyciu przyrządów celowniczych. Możemy się do tego zaadaptować. Jakoś sobie radzić. Koniec końców są one jednak tylko rozwiązaniem pomostowym. Ślepą uliczką, z której musimy się wycofać, gdy tylko technologicznie rozwiniemy się na tyle, aby stworzyć sensowną alternatywę. Tą alternatywą są obecnie kolimatory.
U podstaw strzelanie leży widzenie. Nie umiejętność szybkiego dobycia, kontrola broni czy cokolwiek innego. Najważniejsze jest widzenie. Niezbędne do określania położenia celu. Niezbędne do przemieszczania się. Niezbędne do wyszukiwania i oceny potencjalnych zagrożeń. W końcu niezbędne do celowania. Już na tym etapie spotykamy pierwszy problem.
Korzystając z broni palnej z mechanicznymi przyrządami celowniczymi, stajemy przed trudnym wyborem. Śledzenie celu i koncentracja wzroku na zagrożeniu, czy skupienie na przyrządach, niezbędne w kontekście precyzyjnego strzału. Sytuacja bez dobrego wyjścia. Oczywiście w pewnych zakresach możemy korzystać ze skupienia miękkiego lub nie celować w ogóle. Jednak co do zasady poświęcamy widzenie celu, na rzecz widzenia narzędzia.
W pewnym momencie pojawiła się jednak broń palna. Rażąca na odległość, niedająca wielkich szans na zasłonięcie się przed pociskiem i wymagająca znacznej precyzji w użyciu. Pojawiła się i cały ten ruchowo-czuciowy porządek rzeczy, wywróciła do góry nogami. Pierwszy raz w historii ludzkości zaczęliśmy patrzeć na broń, zamiast na wroga.
W dalszym zgłębianiu procesu użycia przyrządów celowniczych w strzelaniu, w grę zaczynają wchodzić zmienne takie jak stres, widzenie tunelowe, czy wreszcie reakcja prekognitywna. Na zgłębianie tych zagadnień nie mamy tutaj miejsca, warto tylko zauważyć, że wszystkie one zaburzają proces poznawczo decyzyjny i mogą utrudnić walkę bronią.
Kolimator u podstaw swej idei jest technologią, wpasowującą proces precyzyjnego celowania w stresowe reakcje organizmu i anatomiczne ułomności. Być może nie jest rozwiązaniem idealnym, ale obecnie najlepszym, jakie mamy. Do tej kwestii wrócimy w dalszej części wpisu.
Kinestezja lekiem na całe zło?
Po pierwsze kolimatory nie mają wykorzystywać naturalnych mechanizmów w jakkolwiek przypadkowy sposób. Mają za zadanie, wpisując się w owe mechanizmy, zapewnić jeszcze większą precyzję i łatwość strzelania. Mają dać szansę słabym strzelcom, strzelać z nieco większą łatwością i precyzją.
W mojej ocenie strzelanie pomijające celowanie często nazywane naturalnym, instynktownym czy intuicyjnym wcale nie jest naturalne i nie wpisuje się w mechanikę organizmu. Już nieco lepiej te kwestie oddaje określenie nawykowe. Tyle że nawyk nie ma nic wspólnego z działaniem na poziomie zdolności ewolucyjnych. Nawyk wymaga treningu i powtarzalności. Aby był skuteczny nie tylko w bardzo wąskim oknie pracy, wymaga ogromu treningu i bardzo dobrego warsztatu strzeleckiego.
Po co właściwie pokazuję tę statystykę? Co chcę udowodnić? Chcę wskazać kilka rzeczy:
Choć statystycznie większość przypadków użycia broni to bliski dystans, wciąż ogromna ilość strzelanin rozgrywa się na znacznych odległościach. W związku z tym potrzebujemy umiejętności i rozwiązań technologicznych, które pomogą nam radzić sobie na szerokim spektrum dystansów.
Na przestrzeni dziesięcioleci, na co wskazują archiwalne dane statystyczne różnych departamentów policji, nic się nie zmienia. Strzelano z różnej broni. Systemy szkoleniowe ulegały przeobrażeniu. Wprowadzano nowe techniki i nowe metody treningowe. Mimo to skuteczność nie chce znacząco wzrosnąć. Owszem, notujemy pewną poprawę, ale nie jest ona rewolucyjna. Pora, aby technologia zaczęła pracować na naszą rzecz. Pora, aby nie było tak, że w przedziale 15-25 metrów tylko 2 na 100 pocisków osiąga cel (patrz dane wyżej).
Wierzę, że wprowadziłem was w kwestie przewag wynikających z technologii kolimatorów, oraz kontekst anatomiczny i sytuacyjny, który wskazuje, dlaczego potrzebujemy nowych, lepszych metod celowania. Pora przejść do drugiej części i uświadomić sobie, dlaczego owa technologia musi korespondować z warunkami ograniczonej widoczności.
Low Light
Jesteśmy stworzeniami funkcjonującymi za dnia i to dzięki naszej wielkiej żarówce mogliśmy zdominować świat. Nie zmienia to faktu, że większość doby stanowią warunki słabego oświetlenia. Zwłaszcza w naszej szerokości geograficznej, gdzie noce potrafią być długie. Rozwój cywilizacji wpłyną na dwie rzeczy. Po pierwsze, nastąpiła urbanizacja i ogromna część populacji znaczną część doby funkcjonuje w budynkach, a te rozświetlane są za pomocą narzędzi, które zawsze mogą zawieść. Po drugie, nasz cykl dobowy nie jest już tak bardzo uzależniony od słońca. Toczymy swoje życie w godzinach nocnych i wieczornych. Dzięki technologii, która rozświetla nasze otoczenie w zakresie niezbędnym do funkcjonowania. Skoro zatem, w przybliżeniu, połowa czasu naszego życia to ciemność lub potencjalna ciemność, jakim prawem zakładamy, że sytuacja zagrożenia spotka nas za dnia? Nie ma wątpliwości, że ciemność sprzyja występowaniu zachowań przestępczych. Determinują to łatwość ukrycia i łatwość zaskoczenia ofiary. Statystyki LEOKA za okres od 1 stycznia do 31 października 2021 roku wskazują, że 65 procent incydentów, miało miejsce w godzinach wieczornych lub nocnych. Owszem to statystyki dotyczące funkcjonariuszy zza wielkiej wody. Wciąż jednak bardzo precyzyjne i w pewnym sensie miarodajne.
Wyróżniam cztery główne obszary związane z użyciem światła oraz broni w ciemności. Są to kolejno identyfikacja, kontrola celu, nawigacja i strzelanie. O ile w kontekście nawigacji, kolimator staje się sprawą marginalną, o tyle w pozostałych aspektach może odegrać kluczową rolę.
Identyfikacja
Sprawą oczywistą wydaje się fakt, iż zdolność oceny zagrożenia w warunkach niskiej widoczności jest ograniczona. Właściwa identyfikacja zagrożenia. Rozpoznanie przedmiotów, które trzyma potencjalny napastnik, ocena jego położenia i stopnia niebezpieczeństwa, które faktycznie stanowi. Te czynniki są kluczowe w kontekście nauki pracy na świetle. Strzelanie do celu z broni palnej, którego nie udało się pozytywnie zidentyfikować, jest nieakceptowalne. Zarówno w kontekście cywilnym, jak i mundurowym.
Fiksacja na przyrządach celowniczych, do której mamy skłonność wynikającą z długotrwałych treningów, może powodować znaczące ograniczenie percepcji i co za tym idzie niewłaściwą ocenę zagrożenia. Brak użycia przyrządów może natomiast skutecznie ograniczyć celność i wpłynąć na skuteczność strzelania oraz bezpieczeństwo osób postronnych. Na ratunek przychodzi kolimator, który dzięki idei opisanej na początku tekstu, pozwala zachować koncentrację na celu, jednocześnie widzieć bardzo precyzyjny znak celowniczy na jego tle.
Kontrola celu
Odpowiednie, właściwie wykorzystane światło, może stanowić doskonałą broń. Broń, która pozwoli nam wygrać lub uniknąć starcia. Przypomnijcie sobie sytuację, gdy w środku nocy wstajecie do toalety i zapalacie światło. Jaka jest wasz orientacja w tym momencie? Mierna? Tak myślałem. To wręcz bolesne. Nasze oczy potrzebują kilku sekund, aby przyzwyczaić się do dużej ilości światła, które nagle zaczęły otrzymywać. Teraz wyobraźcie sobie, że nocna lampka ma 1000 lumenów, 12 000 kandeli i świeci prosto w wasze oczy. Mało prestiżowa perspektywa. W takich warunkach jesteśmy ślepi jak kret. Rozumiecie już, do czego zmierzam? Tak. Prawdopodobieństwo, że ktoś was zaatakuje, w momencie, gdy nic nie widzi, jest niewielkie.
Między innymi dlatego tak ważna jest kontrola celu oraz moc latarki. Właściwa kompilacja powyższych, poprawnie użyta, zapewnia możliwość oślepienia przeciwnika i pełniej kontroli jego poczynań. Zadanie to znów wymaga skupienia na potencjalnie ruchliwym przeciwniku, na bliżej nieokreślonym dystansie, z zastrzeżeniem, że w każdej chwili może być niezbędne prowadzenie ognia. Dobrodziejstwa wynikające z możliwości utrzymania głębi ostrości na napastniku, znów wychodzą na pierwszy plan.
Strzelanie
Wisienką na torcie jest strzelanie. Strzelanie nie zwalnia z odpowiedzialności. Nawet gdy niezbędne jest otwarcie ognia, to wciąż powinniśmy być zdolni do kontroli celu i na przykład zaprzestania strzelania, gdy nie jest to niezbędne. Fiksacja na celu, widzenie tunelowe, stres, wszystko to spotęgowane ciemnością i patrzeniem przez przyrządy celownicze, może diametralnie obniżyć zdolność percepcji i spowodować popełnienie brzemiennych w skutkach błędów. Właściwe użycie kolimatora poszerza zdolność aktywnego reagowania na zmienne.
Aspekty techniczne.
Backlight
Światło lubi się odbijać. Zwłaszcza od białych ścian. Światło w ten sposób odbite może być dla nas niebezpieczne w dwojaki sposób. Po pierwsze, może nas oślepić. Po drugie, może ułatwić nasze zlokalizowanie i identyfikację przeciwnikowi. Backlight to jedno z większych zagrożeń czyhających na nas w trakcie pracy ze światłem. Pamiętajcie jednak, że backlight to pochodna źle wykonanej techniki i nie może być argumentem przeciwko dużej mocy latarek. Jeżeli oświetlasz lub oślepiasz się własną latarką, tym bardziej we własnym domu, gdzie znasz położenie ścian i mebli, to znaczy, że Twoja technika ssie.
W aspekcie dzisiejszych rozważań interesuje nas przede wszystkim backlight wynikający z częściowego oświetlania broni oraz ręki, zwłaszcza przy technikach takich jak neck index. Wynika to z faktu chęci podświetlenia przyrządów do strzelania. Choć można strzelać podświetlając cel i na jego jasnym tle łapiąc kontur przyrządów, to jednak zwykle dążymy do ich podświetlenia. Podświetlenie pierwszego planu znacząco obniża jakość widzenia głębi, upośledza percepcję. Niewłaściwie skierowany strumień światła, zwłaszcza po dłuższym przebywaniu w zaciemnieniu, może oślepić nas na krótką chwilę poprzez odbicie od broni oraz ręki. Wszystko to znów utrudnia widzenie i kontrolę zagrożenia.
Problem ten kompletnie nie występuję w przypadku MRDS. Podświetlenie celu jest tym czego potrzebujemy. Broń może pozostawać w pełni zaciemniona. Kropka po prostu tam będzie i z pewnością ją zobaczymy.
Ustawienia
Fatalnym pomysłem jest poleganie na automatycznej regulacji jasności kropki, oferowanym przez niektórych producentów. System ten działa tylko wówczas, gdy cel i strzelający znajdują się w podobnych poziomach oświetlenia. Jakiekolwiek różnice niszczą tę chwiejną harmonię. Osobiście używam ręcznego nastawu max - 3. Zapewnia mi widzenie kropki nawet przy intensywnym oświetlaniu jasnego celu latarką i nie oślepia w warunkach niskiego oświetlenia. Swój hot spot musicie znaleźć sami.
Podsumowanie
Kolimator na pistolecie skokowo ułatwia strzelanie i ogólne funkcjonowanie z bronią w warunkach ograniczonej widoczności. Światło latarki koresponduje z brakiem widzenia nocnego a zawieszona w próżni, „jednoczęściowa” kropka, pozwala skupiać wzrok na tym, co istotne – celu. Taki zestaw pozwala w sposób względnie naturalny precyzyjnie namierzać i ostrzeliwać cele. Bez przypadkowości, bez chaosu i bez wymówek. Należy pamiętać, że nikogo nie interesuje to jak szybko pudłujemy a odpowiedzialności za każdy oddany strzał nie zdejmują z nas warunki ograniczonej widoczności.
Latarka i kolimator to świetnie uzupełniająca się para. Bardzo użyteczna i skuteczna, ale tylko w rękach osoby, która podejmie trud intensywnego treningu. Serdecznie polecam wam dobre szkolenia i częste treningi strzelania w kiepskim oświetleniu. Jest to potencjalnie bardzo praktyczna wiedza, a do tego genialna i klimatyczna zabawa.
Do zobaczenia na strzelnicy.
Marek / Street Tactics
Marek Mitura - założyciel i właściciel firmy szkoleniowej Street Tactics (Facebook: Street Tactics). Od wielu lat czynny szkoleniowiec i zawodnik wielu zawodów strzeleckich.