Recenzja systemu "Shadow Systems" w pisolecie model DR920 Elite.

Portal ogłoszeniowy z bronią palną, czarnoprochową i pneumatyczną

Boksy reklamowe Ad 1. 1-4

Recenzja systemu "Shadow Systems" w pisolecie model DR920 Elite.

Recenzja systemu

Recenzja systemu "Shadow Systems" w pisolecie model DR920 Elite.-->

„Shadow Systems – recenzja”.

Obiecywałem wam ten tekst od dawna. Wczoraj miało miejsce zdarzenie, które daje solidną podstawę moralną i empiryczną do jego powstania. O czym mowa? Otóż użytkowany przeze mnie, dzięki uprzejmości Polskiego dystrybutora UMO - Technologie Militarne I Policyjne , Shadow Systems model DR920 Elite, przekroczył 13 tys. przebiegu. Poniżej dzielę się opinią na temat tej broni. Opisuję najważniejsze doświadczenia i staram się przemycić nieco technicznej wiedzy dotyczącej oferty firmy z Texasu.

Nie martwcie się. Obiecany film na YouTube pojawi się niezależnie od tego tekstu. W nim zobaczycie jak wspomniana broń pracuje, oraz jaki jest jej stan po pół roku pracy i ww. przebiegu. Zaczynajmy!

 

Shadow Systems.

Firma jest młoda. Jak na standardy rynku broni palnej bardzo młoda. Swój początek miała w 2016 roku w Plano w Teksasie, gdzie zaczynała od tuningu pistoletów Glock. Następnie w 2018 wprowadziła do sprzedaży pierwszą serię pistoletów oznaczoną jako 918. W 2020 roku światło dzienne ujrzała seria 920, która sprzedawana i rozwijana jest obecnie. Firma, choć młoda, wyszła już poza ramy małej manufaktury i stała się rozpoznawalnym producentem broni. Świadczyć może o tym mnogość oferowanych modeli. Sposób ich oznaczania i charakterystykę przedstawiam wam poniżej.

 

Oferta.

Na początek odpowiedzmy sobie na pytanie, czym są pistolety Shadow System. Nie. Nie są to przerobione Glocki. Nie są to również pistolety zbudowane na bazie Glocka gen. 3, co jest często powielaną nieprawdą. Omawiane pistolety są konstrukcjami w pełni zaprojektowanymi i produkowanymi przez firmę z Plano, które bazują na rozwiązaniach konstrukcyjnych Glocka gen. 4 w obrębie mechanizmów wewnętrznych broni. Różnica istotna dla konstrukcji, przez którą zdecydowano się na wybranie gen. 4, znajduje się w kształcie obsady spustu. Ta z gen. 4 jest nieco inaczej wyprofilowana, co pozwoliło na większe podcięcie pod ogonem pistoletu i wprowadzenie ręki strzelca wyżej. To natomiast żywotnie przekłada się na kontrolę podrzutu.

Co do samej oferty, można przyjąć, iż jest ona zbliżona do oferty Glocka w kwestii rozmiarów broni. Natomiast wariantów dostępnych dla klienta w kalibrze 9x19, jest znacząco więcej. Pistolety występują w trzech odmianach. Elite, Combat oraz Foundation. Różnią się one wyposażeniem i wykończeniem. Oczywiście również ceną.

Numerki. Otóż 920, które znajdziecie w oznaczeniu wszystkich modeli, odnosi się do kalibru (9mm) oraz roku wprowadzenia linii modelowej (2020).
Numer ten poprzedzają litery oznaczające „przynależność klasową” danego pistoletu. Są to kolejno:
CR920 – „Covert Role”. Broń do skrytego noszenia.
MR920 – „Multi Role”. Broń uniwersalna. Zarówno służbowa, jak i zdatna do skrytego noszenia.
DR920 – „Duty Role”. Broń służbowa. Pełnowymiarowa.
XR920 – „Crossover Role”. Hybryda MR920 i DR920. Pełnowymiarowy chwyt połączony z krótkim zamkiem.

Ponadto część modeli możemy spotkać z dodatkowym oznaczeniem „L” lub „P”. Oznaczają one kolejno „long” oraz „performance”. Modele long posiadają dłuższy zamek i lufę, natomiast performance są wyposażone w kompensator montowany na zmyślny system QD.

Wróćmy jeszcze na chwilę do oznaczeń poziomów wyposażenia broni. Obecnie dostępne są głównie modele Elite. Są one najbogaciej wyposażone. Od niższych serii odróżnia je porting zamka oraz frezowania w jego górnej części. Nie znajdziemy tego w serii Combat. Natomiast seria Fundation nie posiada również ryflowania na lufie i magwela a język spustowy wykonano z plastiku w miejsce aluminium.
Warto również wspomnieć, że twarzą Shadow Systems w Stanach Zjednoczonych jest John Lovell z Warrior Poet Society. Wykonano dla niego kilka delikatnie zmienionych oraz sygnowanych modeli.

Wliczając gamę dostępnych kolorów, różne porty pod kolimator, lufy z gwintem lub bez oraz wszystko powyższe, wychodzi nam bardzo duża liczba dostępnych wariantów. Choć w tym momencie lokalna dostępność nie jest jeszcze tak pokaźna, to wierzę, iż wraz ze wzrostem popularności Shadow Systems w Polsce, dystrybutor będzie ją sukcesywnie zwiększał.

 

DR 920 przebieg użytkowania.

Testowany egzemplarz odebrałem w pierwszych dniach sierpnia 2023 roku i od początku starałem się nadać całemu testowemu przedsięwzięciu dynamiczny charakter. Pierwotnie planowałem podzielić się opinią po 3 tys. strzałów. Następnie po 5 tys. i po 10 tys. Ostatecznie jesteśmy tutaj dziś, gdy przebieg przekroczył uczciwe 13 tys. Lwia jego część została zrobiona, gdy na pistolecie gościł kolimator. W tym przypadku Trijicon SRO. Ten pistolet jest stworzony do pracy z kolimatorm i w tej roli najlepiej się sprawdził. Broń wykorzystywałem głównie do prowadzenia zajęć w ramach OTS oraz do własnych treningów na strzelnicy. W całym procesie użytkowania wykonałem trzy pełne przeglądy i czyszczenia oraz kilka pomniejszych „przetarć”. Przeglądy polegały na pełnym rozebraniu pistoletu, wyczyszczeniu i kontroli podzespołów w poszukiwaniu uszkodzeń oraz śladów zużycia. Zarówno uszkodzeń, jak i nadmiernych śladów zużycia nie zauważyłem. Pistolet pracował w różnych warunkach. Sterylnych strzelnicach zamkniętych, jak i w błocie godnym Wietnamu pory deszczowej. To drugie mogą potwierdzić uczestnicy OTE-sów w Czaczu oraz Pawłowie

Tak właśnie dotarliśmy tutaj, gdzie mam już wypracowaną opinię nt. DR920 Elite oraz cały worek doświadczeń ją popierających. Poniżej wszystkie najważniejsze mocne strony oraz problemy konstrukcji, które udało mi się zaobserwować.

 

Problemy.

Długi okres docierania.

Pierwszy raz spotykam się z czymś podobnym. Choć producent w swoich materiałach mówi o tym, iż niezbędne jest dotarcie zajmujące około 250 strzałów, to w mojej opinii trwa to znacznie dłużej. Uważam, że pistolet w pełni ułożył się w przedziale 500-1000 strzałów. Wówczas przestały trapić go wszelkie problemy, występujące na początku. A jakie to były problemy? Był jeden, główny. Znajdziesz go poniżej.

Wrażliwość na amunicję złej jakości.

Wykonanie komory nabojowej w lufach Shadow Systems nie znosi żadnych kompromisów. W momencie, gdy rozpoczynałem test, strzelałem z jednej z lokalnych „elaborek”. Tolerował ją Glock. Choć wiedziałem, że jest niskiej jakości, to dopiero DR920 uświadomił mi, jak niepowtarzalne jest jej formatowanie. Problemy z rozmiarem łuski powodowały permanentny kłopot z pełnym wprowadzenie naboju do komory. Problem ten nie wystąpił nigdy w przyszłości na żadnej fabrycznej amunicji. Zatem jeżeli planujesz strzelać z najtańszej, najgorszej „padliny” – wybierz inny pistolet.

Przyrządy celownicze.

Choć przyrządy celownicze są bardzo wysokiej jakości i wykonuje je uznana firma Night Fision, to wyjątkowo nie przypadły mi do gustu. Może to wynikać z faktu, iż jestem zakochany w przyrządach od Vogel Dynamics, gdzie przestrzeń w szczerbinie jest przepastna. W zestawie montowanym na DR920 bardzo szeroka muszka szczelnie wypełnia przestrzeń w szczerbinie. Utrudnia to oddanie precyzyjnego strzału z nieco większej odległości. W mojej ocenie to jeden z większych problemów tego pistoletu. Zakładając, iż docelowo broń będzie pracować z kolimatorem, wybrałem przyrządy w pełni czarne, co dodatkowo pogłębiło problem. Zestaw jest świetnej jakość, ale zdecydowanie należy go traktować jako „backup”.

Uszczęśliwianie na siłę.

Ostatni problem, jaki dostrzegam, to fakt, iż pistolety budowane są w pewnej filozofii, którą Shadow nico na siłę próbuje uznać za jedyną obowiązującą. Przykładem tego mogą być charakterystyczne półki pod kciuki na bocznych stronach szkieletu. Choć wydawać może się, iż jest to idealne rozwiązanie, to ja musiałem tutaj zadziałać Dremelem. Mój układ chwytu z kciukiem skierowanym w dół kompletnie gryzł się z tym konceptem. Wolałbym, aby producent pozostawiał neutralne rozwiązania w tak użytkowo newralgicznym obszarze.

Mocne strony.

Mocnych stron tej konstrukcji jest wiele. Kilkumiesięczne obcowanie z pistoletem i dobre 140 kg wystrzelonej amunicji pozwoliło mi całkiem precyzyjnie je zidentyfikować. Poniżej je dla was przybliżam, jednocześnie odnoszę się do kilku nieprecyzyjnych twierdzeń, które krążą w środowisku.

Montaż kolimatora.

Nie będzie raczej niczym odkrywczym, iż zaczynam właśnie od tego. System montażu kolimatorów w Shadow Systems to genialne w swej prostocie rozwiązani. W ogromnej większości przypadków eliminuje konieczność używania płytek montażowych. Przekonstruowany w obszarze popychacza pazura wyciągu zamek, pozwala użyć znacząco dłuższych śrub. I tutaj parafrazując cytat ze znanego polskiego sitcomu – nie długość a grubość ma znaczenie. Konkretnie grubość śruby montażowej, w górnej części pozbawionej gwintu, która dzięki temu może lepiej stabilizować kolimator. Długość samego gwintu jest kwestią wtórną. Rozstaw otworów montażowych kompatybilnych z footprintem RMR oraz Shield, zapewnia możliwość bezpośredniego montażu większości otwartych kolimatorów. Bezpośredni montaż sprawia, iż kolimator siedzi nisko i poza wyjątkami jak DeltaPoint Pro, zapewnia co-witness na standardowych, stosunkowo niskich przyrządach. Wisienką na torcie są polimerowe dystansery dołączone do zestawu. Dzięki odpowiedniej twardości i nieco za dużym rozmiarom genialnie stabilizują kolimator w gnieździe. Myślę, iż 11 tys. strzałów bez utraty zera to dobry wynik!

Problem mogą mieć fani zamkniętych kolimatorów. Tutaj niezbędne jest zastosowanie płytki montażowej. Myślę jednak, że już niedługo. Na rynku w Stanach Zjednoczonych są dostępne zamki z portem przygotowanym w standardzie Aimpointa. Sądzę, iż dystrybutor zdecyduje się na wprowadzenie ich do sprzedaży również u nas.

Lufa.

W kwestii luf pojawiło się najwięcej kontrowersji, w związku z wycierającym się pokryciem azotkiem tytanu. Nim jednak do tego przejdziemy, zajmijmy się czymś naprawdę ważnym. Mianowicie precyzją lufy. Ta natomiast jest genialna! Lufy robione przez Shadow System są bardzo celne i bardzo powtarzalne. Przeprowadziłem pewne eksperymenty, w których eliminowałem czynnik ludzki, a wyniki były doskonałe. Więcej na ten temat znajdziecie wkrótce na YouTube.

Lufa zatem robi to, co jest w niej najważniejsze – diabelnie celnie strzela. Natomiast kosmetyka. Cóż kosmetyka też jest ważna, więc i nad tym się pochylmy. Otóż lufy dostępne są w dwóch wariantach. Klasycznie azotowane, oraz pokryte azotkiem tytanu. Przez chwilę Shadow Systems miało w ofercie lufy z pokryciem DLC (diamond like carbon). Wycofano się z nich jednak, gdyż DLC nie łączy się ze strukturą metalu i jest podatne na mechaniczne uszkodzenia.

Lufa w moim egzemplarzu DR920 jest azotowana. Czarna. Po 13 tysiącach strzałów oczywiście widać na niej ślady zużycia. Nie jest to jednak nic niezwykłego. Ot zwykłe przetarcia. Wygląda wciąż bardzo dobrze. Bez porównania lepiej od luf o podobnym przebiegu z Glocka gen. 5, gdzie „glock smile” powstaje po dosłownie kilku magazynkach. Czy ktoś robi z tego powodu aferę? Niespecjalnie.
Nieco inaczej wygląda sprawa pokryć azotkiem tytanu. Tutaj technologia pokrycia uległa dwukrotnie zmianie. Ostatni raz w 2022 roku. Stosowana obecnie metoda przeciwdziała przetarciom, które dawniej występowały zbyt szybko. Obecnie sprzedawane partie powinny być pozbawione tego problemu. Można je rozpoznać po nieco bardziej świecącej powierzchni.

Uważam, że lufy to jeden z najmocniejszych elementów omawianej konstrukcji. Zajmują się przede wszystkim tym, do czego zostały stworzone i są w tym cholernie skuteczne.

Nakładki chwytu.

Ciekawą koncepcją są nakładki chwytu. Ich idea nie opiera się na zmianie objętości chwytu a na zmianie kąta pomiędzy podparciem dłoni pod ogonem pistoletu a dolną częścią chwytu. Stosując ten pomysłowy zabieg, dano użytkownikowi możliwość wyboru, czy woli iść w kierunku bardziej prostopadłego kąta chwytu rodem z 1911, czy też mocniej pochylonego, jaki znamy z Glocków.

Eksperymentowałem z tym rozwiązaniem i ostatecznie zdecydowałem się na nakładkę najbardziej zbliżającą chwyt do Glocka. W ustawieniu skrajnie odwrotnym miałem tendencję do topienia kropki kolimatora. Wynika to z mojego chwytu i mocnej rotacji nadgarstków w dół. Są to jednak indywidualne preferencje, a producent daje wam możliwość dobrania optymalnego dla siebie rozwiązania.

Spust.

Długo zastanawiałem się, czy spust jest plusem, czy minusem tej konstrukcji. Jego charakterystyka pozostawia trochę do życzenia. Przełamanie jest dosyć długie i ciężkie. To typowy spust „duty”, który wykończy nerwowo większość sportowców. Taki zdaje się, miał być. Myślałem o jego tuningu, uznałem jednak, że nie będzie to obiektywne względem tej recenzji. Skupiłem się na ocenie produktu, który oferuje Shadow. Tutaj nie mogę mieć zastrzeżeń. Ponad 13 tys. strzałów bez awarii. Ponadto sam spust wykonany jest bardzo dobrze. Szyna zbudowana jest z twardej stali nierdzewnej 17-4PH a płaski język z aluminium. Do dobry, solidny spust typu „duty”.

Szybkość.

Pistolet w tej konfiguracji, którą posiadam, jest narowisty. Cykl jest szybki i gwałtowny. Przyczyn upatruje w działaniu urządzenia powrotnego, lekkości zamka i lufy oraz konstrukcji rygli. Mimo to udaje mi się z niego szybko strzelać. Broń ochoczo i powtarzalnie wraca na linię celowania. Wystarczy przestać z nią walczyć. W takich samych ćwiczeniach osiągałem tylko nieznacznie wolniejsze splity względem Glocka 34, a w niego jest bardzo mocno „wstrzelany”. To dobry wynik. Pistolet po prostu jest szybki i względnie łatwy w strzelaniu jak na tego typu konstrukcję. Poczytuję mu to za plus.

Szybkość to również obsługa manualna broni oraz łatwość jej dobycia. Długi ogon, którego nie ma w Glocku, wymagał pewnych zmian w technice dobycia. Wymiany magazynków, dzięki lejkowi dostarczanemu w zestawie są dziecinnie proste. Natomiast agresywne i wszędobylskie frezowania ułatwiają manipulacje zamkiem. Wszystko to składa się na ogólną szybkość strzelania z tej broni.

Wygląd i jakość wykonania.

Kwestiami, które bezapelacyjnie zwracają uwagę na broń spod dachu fabryki w Plano, są względy estetyczne i jakość wykonania. Te pistolety są po prostu ładne! Projekt i wykonanie szkieletu, ale przede wszystkim zamek zwracają uwagę i robią wrażenie. Nie są one przesadnie przerobione. Nie znajdziecie tu kiczu. Całość jest estetyczna i od pierwszego kontaktu robi wrażenie przemyślanej. Cóż, niemal wszyscy jesteśmy gadżeciarzami. Dla mnie względy estetyczne i „feeling” broni są bardzo istotne. W tym przypadku mój zmysł poznawczo estetyczny jest zaspokojony.

Podsumowanie.

O ile dobrze rozumiem koncepcję tworzenia broni, którą reprezentuje Trevor Roe, pistolety Shadow System mają być czymś bardziej zbliżonym do broni służbowej, ale posiadającym udogodnienia znane z tuningowanych pistoletów za duże sumy. W pewnych obszarach odnoszę wrażenie, że nieco sabotuje to możliwości rozwoju koncepcji. W innych jednak w całości wypełnia powyższe założenia.

Wspominam o tym, ponieważ broń Shadow Systems nie jest tania. Rozważając zakup, warto jednak dobrze rozumieć, z czym mamy do czynienia, za co płacimy i czego możemy oczekiwać. W mojej ocenie zastosowane usprawnienia i możliwości korespondują z przedziałem cenowym, w jakim broń jest oferowana.

Co dalej?

Cóż, DR920 zostaje ze mną jako broń do konfiguracji „taktycznej”. Będę się nim bawił i wciąż z niego dużo strzelał. Jest to też dla mnie pistolet główny, jeżeli chodzi o treningi low light. W związku ze swoją konfiguracją nie nadaje się do starów, które w tym roku planuje. Tutaj duże nadzieje pokładam w DR920L, które być może niebawem zawita do Polski i zastąpi u mnie startowego G34. Zobaczymy.
Obecnie skupiam się nieco mocniej na dociskaniu CR920, który pełni u mnie rolę broni do noszenia, a którego również chciałbym uraczyć solidnym przebiegiem i wam o nim opowiedzieć.
Shadow Systems zagościł u mnie na stałe i obecnie są to pistolety, z których bardzo dużo strzelam. Jeżeli macie jakieś pytania ich dotyczące, piszcie śmiało w komentarzach. Sądzę, że wiem sporo i będę mógł rozjaśnić wątpliwości.
Zapraszam również niebawem na YouTube, gdzie w formie obrazkowej będziecie mogli doświadczyć tego, o czym dziś tutaj powiedziałem. Uwzględnię tam również ewentualne pytania z komentarzy.
 
 

Do zobaczenia na strzelnicy.

Marek / Street Tactics


Marek Mitura - założyciel i właściciel firmy szkoleniowej Street Tactics (Facebook: Street Tactics). Od wielu lat czynny szkoleniowiec i zawodnik wielu zawodów strzeleckich.