Boksy reklamowe Ad 1. 1-4
O widzeniu i czuciu tego, co w momencie strzału dzieje się z przyrządami, bronią i ciałem strzelca.

Wspomniałem o tym niedawno na Instagramie Street Tactics, sądzę jednak, iż temat jest na tyle istotny, że warto dokładniej się nad nim pochylić. O czym mowa? W dużym skrócie o „rozumieniu strzałów”. O widzeniu i czuciu tego, co w momencie strzału dzieje się z przyrządami, bronią i ciałem strzelca. Umiejętność ta, w kontekście strzelania dynamicznego, zdaje się newralgiczna dla bycia prawdziwie szybkim. Wynika to z faktu, iż pozwala nie poświęcać na poszczególne cele ani odrobiny więcej czasu, niż to absolutnie niezbędne. Co jak łatwo się domyślić, na przykład dla sportowca biegającego po torze, jest trudne do przecenienia.
Widzenie
W tym miejscu dochodzimy do drugiego elementu składowego rozumienia strzału. Czucia, czy może raczej powinienem powiedzieć wyczucia.
Czucie i edukacja
Lubię powtarzać na swoich kursach, że praca na spuście, to głównie praca mentalna. Stres wywołany podrzutem, wystrzałem i do tego presją trafienia w cel, bywa dla strzelców nie do zniesienia. Znając schemat pracy spustu, mechanikę ruchu zapewniającą celne strzelanie – wciąż zrywają i przyspieszają strzały. Dlaczego? Zaryzykowałbym tezę, że chcą mieć już za sobą stres związany z wypracowaniem strzału. Sam też niejednokrotnie łapałem się na podobnym działaniu. Towarzyszy mu wyczuwalne, fizyczne spięcie. Diametralnie różne od swobodnego strzału opartego o wzorcową mechanikę.
Te „spięcia”, są dla strzelca niezwykle cenne, o ile podejmie trud ich wykorzystania. Dają wyraźny sygnał, w jakim stanie psychofizycznym znajdowało się jego ciało w momencie strzału, a co za tym idzie jakiego stanu powinien unikać, aby ów błąd wyeliminować.
Edukacja odbywa się przede wszystkim w głowie strzelca. Im bardziej precyzyjnie rozpoznaje i identyfikuje błędy, tym szybciej się rozwija. W kontekście omawianego zagadnienia wydaje się to niezbędne dla braku konieczności wizualnej weryfikacji trafień w samym procesie strzelania i ruchu.
Amerykanie nazywają to „calling the shoot”. Zwrot ten w dużym uproszczeniu charakteryzuje zdolność do „czucia” strzału. Mówi o sytuacji, gdzie strzelec jest w stanie określić rejon trafienia, jeszcze przed spojrzeniem na tarczę. Bynajmniej nie chodzi tu o precyzyjne określenie czy trafił w siódemkę, czy w ósemkę. Bliżej temu do czucia czy strzał był udany i celny, czy zepsuty i niecelny.
Follow through
Śledzenie przyrządów pełni kilka ról, jedna, zdaje się oczywista, to kontrola miejsca trafień w procesie więcej niż jednego strzału. Obraz przyrządów celowniczych na celu dyktuje tempo strzelania oraz określa miejsce padania strzałów.
Druga, w mojej ocenie ważniejsza rola follow trough, kryje się w procesie nauki. Wymuszanie śledzenia przyrządów, nie tylko przed i po strzale, ale również w trakcie cyklu przeładowania, buduje zdolność rozumienia procesów zachodzących podczas strzału. Wytwarza się właściwa koordynacja a nasze ciało, na podświadomym poziomie dopasowuje się do fizyki pracy broni. Odbywa się to nie tylko poprzez czucie, ale również widzenie. Połączenie tych dwóch zmysłów pozwala lepiej poznać mechanikę dobrego i zepsutego strzału. To bezpośrednio przekłada się na umiejętność oceny stopnia celności, bez wizualnej weryfikacji przestrzelin na tarczy.
Trenażery
W swoim poście na Instagramie wspomniałem, że wszelkiej maści trenażery do treningu bezstrzałowego, które zdejmują ze strzelca konieczność własnej interpretacji i oceny zachowania broni podczas strzału, to zło. Podtrzymuję tę tezę. Odpowiedzi z maszyny losującej, nawet jeżeli jakimś cudem zbliżone do prawdy, utrwalają intelektualne lenistwo i upośledzają dynamikę rozwoju strzelca. W treningu bezstrzałowym nie tylko pracujemy nad prostą mechaniką ruchów, ale również, a może przede wszystkim, nad widzeniem błędów. Broń nie pracuje, nie ma huku ani ruchu zamka. Wszelkie niedoskonałości sygnalizowane są poprzez ruch przyrządów. Wszelkie błędy w chwycie, postawie czy ruchu, z większą łatwością możemy zidentyfikować. To praca, którą powinien wykonać każdy początkujący strzelec. Omijanie jej nie prowadzi do niczego dobrego. Trenażery mogą być wartościowe, ale dla zaawansowanych strzelców, którzy poszukują dodatkowej stymulacji i dokładnie wiedzą czego chcą, a ich fundamenty są stabilne.
Podsumowanie
Do zobaczenia na strzelnicy.
Marek / Street Tactics
Marek Mitura - założyciel i właściciel firmy szkoleniowej Street Tactics (Facebook: Street Tactics). Od wielu lat czynny szkoleniowiec i zawodnik wielu zawodów strzeleckich.